Nie pasował do dzisiejszych czasów, całego tego wrzasku, chamstwa, celebryckiego zidiocenia. Odszedł Artysta, Aktor, Człowiek. Panie Boże w niebie się cieszą ale nam będzie tak strasznie go brakowało. RIP.
Arystokrata satyry
Odszedł wielki mistrz. Za nim zamyka się pewna epoka .
Od nas odszedł ale narodził się do Nieba.Tam cała plejada Gwiazd Go wita ,mnóstwo wspaniałych i genialnych Aktorów ,którzy odeszli. W Niebie radość a my zasmuceni
Dobry Boże przyjmij Go z otwartymi ramionami
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie..
RIP.
Ten smutek pozostanie z nami, którzy podziwiali Pana - na bardzo długo
Ale cóż takie jest życie...Ludzie przychodzą i odchodzą...
Ś.p. Pan Jan Kobuszewski -był jednym z moich ulubionych aktorów, umiał zagrać wszystko i zawsze robił to z wielką klasą.
Szanowny, Świętej Pamięci - Panie Janie,
Wszelkiego najlepszego w następnej, nowej epoce Pana życia.
Niech Dobry i Wszechmogący Bóg - dalej Pana prowadzi.
Na drodze do Nieśmiertelności.
Cześć Pana Pamięci i Szęść Boże.
Ryszard Opara
------
RIP
------
od czasów głębokiego jeszcze Gomułkowskiego PRLu.
Bardzo szkoda tego wielkiego Polskiego Aktora.
I z komuszej kultury teraz stanęli nad przepaścią, i zrobili duży krok na przód z kulturą.
Czytelnictwa już nie ma xd
A było cholera xD...
Jak ma być czytelnictwo jak książka ponad sto zł. (4 zł dla autora 90 dla czarzastego ;-) a na pensjach naród krojony równo.
W radiu przeklinają, w telewizji klną i obrażają ludzi xd...
Kobuszewski był sympatyczny zaangażowany i pracowity.
Za niedobrego komunizmu szły ekranem lekcje angielskiego xd... Teraz nawet napisów do filmu nie potrafią dołączyć (ostatnio tvn naprawia deko dekady błędów i wypaczeń) ani filmu w oryginale puścić xdd... Afryka lepiej wykształcona od polaków xddd... do teatru nie ma teraz czym dojechać a już na pewno czym wrócić xddd Lipny kraj. Kobuszewski - była satyra. Teraz? Teraz typy z ekranu przeważnie dwaj tacy durnie - zajmują się obrażaniem ludzi xD... tematów śliskich trudnych nawet nie ruszą. Tylko tyłek władzy lizać. Była satyra jest inkwizycja xD
Kiedyś tatuaż i wulgaryzmy to była sprawa marginesu teraz mało kto nie klnie - dzięki celebrytom wulgarystom naród zaczyna kląć w sklepie jakby o pączkach mówił.... Lipa nie kraj. Przepis o karalności jest, ale smerfy olewają wypociny parlamentu. Za to jak mordowali stachowiaka to mandaty poszły, i pewnie do dziś kasy nie oddali.
Kobuszewski śpi i jeszcze tu wróci ... dobry człowiek z niego był.
https://www.youtube.com/watch?v=ZJc8F8mmbNw
A do gnid jednogwiazdkowych:
czym się szczycicie,
że w nic nie wierzycie?
To wiecej niz gnidy
pzdr.
- Nikt nie zamawiał, same przyszli.
Tak zapamiętałem śp Jana Kobuszewskiego.
Świeć Panie nad jego duszą.
Śp Jan Kobuszewski właśnie poznaje TAM-tą rzeczywistość i zabrał TAM ze sobą tylko to, co zrobił dla Pana Boga, na Jego chwałę, bo właśnie teraz przed Nim stoi i tłumaczy się z całego swojego życia.
Wszystkich jego sympatyków zachęcam do modlitwy i zamawiania Mszy Św za niego, szczególnie teraz do 30 dni. Bo w tym czasie ważą się jego losy.
Pan Bóg czeka przez 30 dni na wszystkie odmawiane modlitwy i Msze Św zamawiane za niego, od ludzi którym on zbudował, lub pomógł zbudować Wiarę, bo tylko tacy będą się teraz za niego modlić i zamawiać Msze Św.
Wieczny Odpoczynek racz mu dać Panie...
Ale wtedy panowały nieco inne wartości. „Prędzej umrę sama niż miałabym własne dziecko zgładzić”. „Niedziela” przypomina mało znaną historię urodzin zmarłego właśnie wielkiego (nie tylko wzrostem) aktora Jana Kobuszewskiego. Jak opowiada jego siostra Hanna Zborowska, lekarze proponowali matce dokonanie aborcji, ponieważ ciąża „zagrażała życiu” kobiety. Matka aktora jednak kategorycznie odmówiła.
„Prędzej umrę sama niż miałabym własne dziecko zgładzić” odpowiedziała matka aktora Alicja Kobuszewska, której lekarze proponowali dokonanie aborcji. Jak relacjonuje Hanna Zborowska, ciąża miała rzekomo zagrażać życiu matki. Lekarze tłumaczyli, że stosunkowo późny wiek matki oraz choroba nerek będą miały negatywne konsekwencje. Pomimo zachęt lekarzy, aby Alicja Kobuszewska dokonała aborcji, kobieta kategorycznie odmówiła. Narodziny chłopca zostały przyjęte przez lekarzy jako cud. Także najbliżsi przyszłego aktora traktowali wtedy jego narodziny w kategoriach cudu. Jak podaje we wspomnieniach Hanna Zborowska, żartowano, że Jan zostanie w przyszłości aktorem lub malarzem. Co ciekawe, sam Kobuszewski w dzieciństwie uważał, że gdy dorośnie zostanie… księdzem. Powołania chodzą jednak własnymi drogami…
Ta historia pokazuje jak dramatyczne konsekwencje mogą mieć decyzje o dokonaniu aborcji i jak zawodna jest nie tylko eugeniczna przesłanka o zabijaniu nienarodzonych, ale też w wielu środowiskach uznawana za uzasadnioną teza o aborcji „ze względu na zagrożenie zdrowia matki”.
Jan Kobuszewski zmarł 28 września 2019 roku w Warszawie w wieku 85 lat. W 2012 roku został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. W laudacji podkreślano jego wybitne zasługi dla polskiej kultury i osiągnięcia w pracy artystycznej.
Źródło: PCh24/ Niedziela.pl
W 1879 roku powstały na Bródnie warsztaty kolejowe, remontujące parowozy i zatrudniające większą część mieszkańców dzielnicy. Dla nich i dla ich rodzin kolej organizowała budownictwo mieszkaniowe, umożliwiała zakup działek budowlanych, zlokalizowanych w pobliżu stacji Warszawa-Praga, udzielała kredytów i fachowej pomocy.
Nowe Bródno zamieszkiwali ludzie różnej narodowości i wyznań. Na ulicy Białołęckiej i krzyżujących się z nią przecznicach sąsiadowali ze sobą Polacy, Żydzi, Niemcy i Rosjanie. W 1916 roku dawną gminę Bródno z Pelcowizną i Golędzinowem włączono w granice miasta stołecznego Warszawy. Stare i położone wzdłuż linii kolejowej Nowe Bródno oddzielone były cmentarzami: rzymsko-katolickim i żydowskim.
Nie wiadomo, w którym dokładnie momencie przybył na Bródno, urodzony w 1852 roku w Pskowie, Mikołaj Kobuszewski. Wybudował drewniany piętrowy dom przy końcu ulicy Nadwiślańskiej. Jak wynika ze wspomnień jego wnuczki, Marii Kobuszewskiej-Faryny, Mikołaj Kobuszewski był ogólnie szanowanym obywatelem, jednym z fundatorów cmentarza rzymsko-katolickiego, otwartego w 1884 roku i drewnianego kościoła, wzniesionego w 1888 roku tuż za bramą cmentarną, od strony ulicy św. Wincentego. Ciekawostką jest, że do budowy świątyni wykorzystane zostało drewno, służące uprzednio za rusztowania przy remoncie Kolumny Zygmunta na Placu Zamkowym. Czy była to inicjatywa Mikołaja Kobuszewskiego – nie wiadomo. Udokumentowany natomiast jest ślub Mikołaja w 1880 roku z młodszą o dwa lata Marianną Rejman.
Ich syn, Edward Kobuszewski, urodzony w 1890 roku, studiował medycynę (zachowała się jego fotografia w studenckim mundurku i czapce), ale później pracował w Pocztowej Kasie Oszczędności jako kierownik biura sejfów, tzw. kasetek. Według opracowania „Warszawskie Nowe Bródno 1940 wydobyte z mgły zapomnienia” autorstwa Zygmunta Kupniewskiego, Edward Kobuszewski był także właścicielem bazaru położonego przy ulicy Białołęckiej róg Julianowskiej, wyposażonego w otwarte kramy, postój furmanek ogrodników oraz w zamknięty pawilon mieszczący m.in. kawiarenkę, pracownię kapeluszy i jatkę koszerną dla żydowskiej klienteli.
Edward Kobuszewski na Bródnie poznał swoją przyszłą żonę, Alinę z Kowalskich. W 1920 roku urodziła się ich pierwsza córka Maria, a półtora roku później, w 1921 – druga córka, Hanna. Rodzina mieszkała w zbudowanym przez Mikołaja Kobuszewskiego domu przy ulicy Nadwiślańskiej 3. Ten dom oraz szczęśliwe dzieciństwo na Bródnie opisała młodsza córka Edwarda Kobuszewskiego Hanna Zborowska w książce pt. „Humor w genach”. Dom był jednopiętrowy, miał spadzisty dach kryty papą, a ściany pomalowane były na jasnobrązowy kolor. Kilkupokojowe mieszkanie państwa Kobuszewskich mieściło się na pierwszym piętrze. Jak pisze autorka, było przestronne, jasne, urządzone starymi, pięknymi meblami. Niestety, nie miało wygód, a kąpiel odbywała się w specjalnie skonstruowanej, drewnianej wannie. Do 1926 roku nie było też tam elektryczności.
Dziewczynki codziennie jeździły do szkoły tramwajem nr 21, gdyż uczęszczały do Gimnazjum, a potem do Liceum Leonii Rudzkiej przy ulicy Zielnej. Wakacje rodzina spędzała zazwyczaj w posiadłości dziadka Mikołaja w Strudze pod Radzyminem.
Kiedy Maria Kobuszewska miała czternaście lat, a Hanna trzynaście, w 1934 roku, w domu na Nadwiślańskiej urodził im się brat, Jan. Przy tak dużej różnicy wieku, oczywiste było, że siostry mu matkowały, nazywając braciszkiem-synkiem. Jan Kobuszewski nie mógł zapamiętać Bródna, ponieważ w 1935 roku rodzina przeniosła się do centrum Warszawy. Alina i Edward Kobuszewscy wynajęli mieszkanie przy ulicy Śliskiej. Tam spędzili ostatnie cztery lata do wybuchu wojny, kiedy to znowu musieli zmienić lokum, jako że ulica Śliska znalazła się w granicach getta. Wtedy przenieśli się na ulicę księdza Skorupki.
W momencie wybuchu wojny Maria Kobuszewska była już studentką drugiego roku medycyny, a Hanna właśnie pomyślnie zdała maturę i myślała o studiach na Akademii Sztuk Pięknych. 1 września zastał je w Strudze. Przez letni dom Kobuszewskich zaczęły przewijać się tłumy uciekinierów z Warszawy, a pewnego dnia przybyły zmotoryzowane kolumny niemieckie, jadące w stronę Marek. Niemcy wpadli na podwórko i schwycili pierwszego pacjenta Marysi, ukochanego koguta Karmazyna, któremu przyszła lekarka wyleczyła złamaną nogę.
Potem zaczęło się niewolnicze życie w okupowanej Warszawie. Wszyscy, szczególnie młodzież, musieli gdzieś pracować, aby mieć tzw. ausweiss, chroniący przed wywózką do przymusowej pracy do Niemiec. Maria zaczęła pracować w aptece pana Albrechta przy ul. Marszałkowskiej jako „tyran”, czyli pracownik wykonujący najprostsze czynności - nalewała płyny do butelek i robiła proszki od bólu głowy. Z czasem do starszej siostry dołączyła Hanna, która zajęła miejsce w aptecznej kasie. Uczęszczała też na tajne kursy malarstwa do prof. Bolesława Kuźmińskiego.
Maria Kobuszewska, żołnierz AK, chcąc kontynuować studia zapisała się do założonej przez doktora Jana Zaorskiego Szkoły Zawodowej dla Pomocniczego Personelu Medycznego, będącej w rzeczywistości zakonspirowanym Wydziałem Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego. W marcu 1943 roku została aresztowana. Później okazało się, że aresztowano całą grupę młodych ludzi studiujących potajemnie medycynę na kursach doktora Zaorskiego, między innymi zabrano też córkę doktora, Basię Zaorską.
Maria trafiła na Pawiak. Siedziała razem z Polą Gojawiczyńską, która później napisała powieść „Krata”, jako wspomnienie tego okresu. Na szczęście na Pawiaku lekarzem więziennym był znajomy rodziny Kobuszewskich, doktor Józef Koenig, który przenosił grypsy i wiadomości od więźniów. Dwukrotnie Niemcy przewozili Marię na Szucha na przesłuchania. Z drugiego przesłuchania wracała akurat wtedy, kiedy była akcja pod Arsenałem, zamknięta w samochodzie, który jechał za samochodem wiozącym Rudego. Choć to zakrawa na cud, dzięki staraniom doktora Zaorskiego, zwolniono ją po trzech miesiącach. Nie zaprzestała jednak działalności konspiracyjnej. Wzięła udział w Powstaniu Warszawskim jako sanitariuszka.
Rodzina Kobuszewskich szczęśliwie przeżyła okres wojny. Przeszli przez obóz w Pruszkowie, skąd Hanna Kobuszewska o mało co nie została wywieziona do Niemiec. Odnaleźli się w małej podkrakowskiej miejscowości Krzcięcice, gdzie Maria leczyła chorych. Po powrocie do Warszawy, w 1945 roku zamieszkali na Saskiej Kępie, na ulicy Królowej Aldony. Janek Kobuszewski miał wtedy 11 lat. Po latach okupacji i koszmarze Powstania Warszawskiego mógł nareszcie przeżywać swoje spóźnione dzieciństwo. Jak sam wspomina, był niezłym urwisem. Wagarował chodząc nad Wisłę. Ale może to właśnie wtedy po raz pierwszy zainteresował się teatrem?
Jesienią 1945 roku obejrzał spektakl „Placówka” Prusa w teatrze Comoedia przy ulicy Szwedzkiej. Potem w Sali Wedla zobaczył „Dwa teatry” Szaniawskiego. Wtedy jeszcze nie myślał o aktorstwie, marzył o tym, żeby zostać księdzem. Maturę zdał w Liceum im. Adama Mickiewicza. Aktorem nie został od razu. Kiedy za pierwszym razem nie został przyjęty do Szkoły Teatralnej, trafił do Państwowej Szkoły Dramatycznej Teatru Lalek. A gdy po roku, świetnie przygotowany ponownie stawił się na egzamin, dostał się bez problemu. Szkołę Teatralną ukończył w 1956 roku i w tym samym sezonie zadebiutował na scenie w nieistniejącym już Teatrze Młodej Warszawy.
Początkowo obsadzany był w rolach typowo dramatycznych. Jednak szybko odkryto jego talent komediowy i zaczął grać w komediach i kabarecie. Występował na deskach kilku warszawskich teatrów, najdłużej w Teatrze Kwadrat, w którym pracuje bez przerwy od 1976 roku. Grał w tysiącach spektakli, w dziesiątkach filmów oraz nakręcił ok. 2 tysiące programów telewizyjnych. Z Janem Kociniakiem występował w pierwszym cyklicznym satyrycznym programie telewizyjnym „Wielokropek”. Był również odtwórcą roli tytułowej w pierwszym polskim serialu telewizyjnym „Barbara i Jan”. Pamiętny Dziadek Jacek Poszepszyński ze słuchowiska radiowego „Rodzina Poszepszyńskich”, rozśmieszał także w teatrzyku Zielona Gęś Gałczyńskiego i w Kabarecie Olgi Lipińskiej.
Do historii polskiego kabaretu przeszedł skecz „Wężykiem, wężykiem” z kabaretu „Dudek”. Jan Kobuszewski grał tam majstra hydraulika, który uczył życia praktykanta Jasia, granego przez Wiesława Gołasa, każąc mu podkreślać wężykiem każdą swoją złotą myśl, trafną i przydatną, jak ta: „Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom”.
Jan Kobuszewski nie jest jedynym aktorem w klanie Kobuszewskich. Poza jego żoną Hanną Zembrzuską, aktorem został również siostrzeniec, Wiktor Zborowski, którego żoną jest aktorka Maria Winiarska. W ten sposób, jak pisze w swoich wspomnieniach Hanna Zborowska, mama Wiktora Zborowskiego, spełniła się przepowiednia dziadka Stanisława Kowalskiego, że wśród jego wnuków będzie i uczona i artysta. Maria Kobuszewska-Faryna (zm. w 2009) została profesorem nauk medycznych w dziedzinie patomorfologii, Hanna Zborowska (zm. w 2012) była utalentowaną malarką a aktorów w tej, wywodzącej się z Bródna rodzinie, jest całe mnóstwo.
Joanna Kiwilszo
Był rozczarowany, że po tylu latach ciężkiej pracy na rzecz kultury ówczesny minister kultury i dziedzic-twa narodowego (motorniczy tramwajów we Wrocławiu, krewny zastępcy komendanta KL Płaszów, płk. SS Zdrojewskiego, po wojnie rozstrzelany-mój dopisek)Bogdan Zdrojewski (59 l.) nie pomógł mu, jak to robił dla innych artystów... Nie dostałem ekstraemerytury artystycznej od ministra wyznaje aktor ze smutkiem.
Z czasem Jana Kobuszewskiego (82 l.) opuściły siły i zrezygnował z pracy, chciał godnie i spokojnie spędzić resztę swoich dni z ukochaną żoną Hanną (82 l.). Los był jednak dla niego okrutny. Jego ukochana zachorowała.
Na początku roku pani Hanna trafiła do szpitala. Jej stan był ciężki. Cały czas wymaga stałej opieki. Kobuszewskim pomaga ich córka Maryna, ale sama przecież ma dwójkę dzieci i nie może non stop być przy rodzicach. Opieka, leki, rehabilitacja - wszystko wymaga nakładów finansowych. Kobuszewski jest zbyt skromnym i dumnym człowiekiem, prosić o pomoc nie będzie.
Jego problemy mogłaby rozwiązać emerytura specjalna. Oczywiście, że mu się należy. Śmiali się z tego wszystkiego, jak robił, jak pracował, a teraz co, wszyscy o nim zapomnieli! Oczywiście, że mu się należy wyższa emerytura. Dużaaa, i to duża! pomstuje aktorka Beata Tyszkiewicz (78 l.). Jeżeli ma żenującą emeryturę, to bez dwóch zdań należy mu się wyższa dodaje Grażyna Wolszczak (58 l.).
Zobacz: Jan Kobuszewski wyznaje: Walczę o życie żony
Tym razem muzycznej.
Pan Sławomir Łosowski lata toczył w końcu przegraną walkę o życie Małżonki. Jak Pan Jan nie afiszował się ze swoim bólem i osobistą tragedią. Nie znam szczegółów, może i lepiej, lecz wygląda że w potrzebie został opuszczony przez tzw. kolegów. Ktoś się może oburzać, co ty taki owaki wiesz, jakie masz do tego czy tamtego prawo. Jednak sam, będąc nieuleczalnie chorym codziennie liczę się z najgorszym. Kiedyś o tym pisałem i nie chcę tanich emocji, mimo iż i mnie w potrzebie opuścili ci na których liczyłem. Pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony.
Domyślam się że na NE-onie nie działają sami piękni, młodzi, zdrowi i bogaci. Mam też wieloletniego serdecznego Przyjaciela, żyjącego mimo wysiłków lekarzy i współczesnej tzw. medycyny:). Wspieramy się a najważniejsza w tym jest Modlitwa i Pamięć.
Dlatego módlmy się za Pana Jana Kobuszewskiego oraz za Pana Kornela Morawieckiego(dopisek z dn.30.09) aby ich Pamięć przetrwała.